Muszę niechętnie przyznać, że nie mam ostatnio szczęścia do książek. Oto w moje ręce trafiła kolejna nietrafiona pozycja. Postanowiłem jednak wspomnieć o niej, gdyż tym razem nie jest to pozycja nietrafiona w mój gust, ale książka, którą po prostu uważam za kiepską.
Zaznaczam, że nie przeczytałem książki w całości (zaledwie 150 stron), więc oceny punktowej nie będzie. Za komentarz niech starczy, że bardzo chciałem dotrwać do końca, by ocenić tę pozycję, ale zwyczajnie szkoda mi było czasu.
Sama historia wydaje mi się wtórna, czerpiąca z motywu, który jest już wyeksploatowany. To jednak nie jest najgorsze. Autor wprowadza bowiem wielu bohaterów, co samo w sobie jest na plus, jednak forma narracji (chaotyczne przeskakiwanie pomiędzy bohaterami w taki sposób, że miejscami przez dłuższy fragment nie mamy pojęcia o którym z nich czytamy), nieładne zdania, najeżone epitetami - potworkami i sztuczne ubarwianie tekstu ozdobnikami, pasującymi jak przysłowiowy kwiatek do kożucha sprawiają, że całość jest zupełnie niestrawna.
A jednak najgorszą częścią tej powieści są dialogi. Wymuszone, a przede wszystkim nienaturalne - czy autor nie widzi jak rozmawiają jego bohaterowie? Jak zestawiają słowa? I nie mówię tutaj o bohaterach nadnaturalnych, którzy mogą sobie mówić tak sztucznie jak chcą, ale o tych bardziej ludzkich, żyjących na tym samym świecie, co czytelnik (przynajmniej w domyśle). Oni powinni mówić zwyczajnie.
Na koniec dodam, że książka ma sporo niezłych ocen w internecie i zastanawiam się, czy to oceny kupione? Czy oceniający czytali inną książkę niż ja? A może zwykle czytują zupełne gnioty i na tym tle ta powieść wypadła nieźle? Czy może w końcu ja się na czymś nie poznałem?
Sama historia wydaje mi się wtórna, czerpiąca z motywu, który jest już wyeksploatowany. To jednak nie jest najgorsze. Autor wprowadza bowiem wielu bohaterów, co samo w sobie jest na plus, jednak forma narracji (chaotyczne przeskakiwanie pomiędzy bohaterami w taki sposób, że miejscami przez dłuższy fragment nie mamy pojęcia o którym z nich czytamy), nieładne zdania, najeżone epitetami - potworkami i sztuczne ubarwianie tekstu ozdobnikami, pasującymi jak przysłowiowy kwiatek do kożucha sprawiają, że całość jest zupełnie niestrawna.
A jednak najgorszą częścią tej powieści są dialogi. Wymuszone, a przede wszystkim nienaturalne - czy autor nie widzi jak rozmawiają jego bohaterowie? Jak zestawiają słowa? I nie mówię tutaj o bohaterach nadnaturalnych, którzy mogą sobie mówić tak sztucznie jak chcą, ale o tych bardziej ludzkich, żyjących na tym samym świecie, co czytelnik (przynajmniej w domyśle). Oni powinni mówić zwyczajnie.
Na koniec dodam, że książka ma sporo niezłych ocen w internecie i zastanawiam się, czy to oceny kupione? Czy oceniający czytali inną książkę niż ja? A może zwykle czytują zupełne gnioty i na tym tle ta powieść wypadła nieźle? Czy może w końcu ja się na czymś nie poznałem?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz