Ostatni tom cyklu "Pola dawno zapomnianych bitew" (co za chwytliwa nazwa, prawda?) przyniósł mieszane uczucia. W warstwie tekstowej wszystko jest w jak najlepszym porządku. Także na przyjemność płynącą z lektury nie mogę narzekać, jednak mam kilka wątpliwości co do samej fabuły.
UWAGA SPOILER: Drażni fakt, że zamiast przejmować się losem zagrożonej ludzkości, do głosu dochodzi polityka i to właśnie rozgrywka polityczna staje się podstawą działań. W pewnej chwili, czytelnik zamiast być trzymany w napięciu przez zagrożenie ze strony obcych zaczyna martwić się tym, czy bohaterowie poradzą sobie z wrogimi politykami. To, w mojej opinii, osłabia całość.
Dorzucę jeszcze, że przez cały czwarty tom, który ma być przecież ostatnim, wprowadzane są coraz to nowe elementy, o których nie było mowy w tomach poprzednich. Nowinki techniczne, nowe wątki i kierowanie akcji w zupełnie nowe rejony sprawiają, że zamiast zamykać akcję staje się ona rozbudowana, a cały czteroksiąg diametralnie zmienia charakter. Mimo iż autor wytłumaczył się w posłowiu, nie jestem przekonany do takich zmian u schyłku opowieści.
Co mnie ucieszyło, to udane nawiązania do tomów poprzednich. Do głosu dochodzą nawet te elementy, które wydawały się jedynie tłem, swoistymi przeszkadzajkami. Cieszą także nawiązania do innych dzieł literatury, które mile łechcą czytelnika.
Postanowiłem nie dawać oceny punktowej temu cyklowi, bo chociaż pierwsze trzy tomy uzyskałyby wysokie noty, to musiałbym je zaniżyć z uwagi na zakończenie cyklu, a wciąż uważam, że jest warty przeczytania. Z pewnością będę polował na pozostałe powieści tego autora.
Cenę tej książki można sprawdzić:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz