środa, 27 sierpnia 2025

Drobiazgi takie jak te - Claire Keegan

Krótka książka, która posłużyć miała jako przerywnik pomiędzy większymi powieściami okazała się całkiem przyjemną w odbiorze, ale nieprzyjemną w rzeczywistości powieścią, choć skłaniałbym się bardziej ku nazwaniu jej opowiadaniem. Nie całe 100 stron bardzo dobrze napisanej historii, która ukazuje hipokryzję duchowieństwa (w tym przypadku sióstr zakonnych prowadzących sierociniec) oraz to, jak bardzo społeczeństwo stara się niczego nie dostrzegać, dając tym samym ciche zezwolenie. Jak wieli rozdział społeczny nastąpił pomiędzy stanami, że wszyscy boją się wtykać nos w sprawy kościoła, na który patrzą z dołu. Jak bardzo takie przyzwolenie deprawuje. I jak trudno jest z tym walczyć w pewnych środowiskach, mimo że walka nie jest przecież aż taka trudna. Wydaje się, że teraz to wiemy, minęło sporo czasu, a jednak... nie do końca. Opowieść skłania do refleksji nad tym, czy nadal na wiele spraw przymykamy oko, uznając że nas nie dotyczą. Czy dajemy sobie ciche przyzwolenie na to, by je ignorować?

Oceny (legenda tutaj):
  • Kunszt: 7 (Dopasowany do czasów.)
  • Lekkość Pióra: 8 (Przystępne i przyjemne.)
  • Akcja: 7 (Nie ma jej dużo, to raczej "temat".)
  • Bohaterowie: 5 (Nic szczególnego.)
  • Zakończenie: 8 (Podkreślające dramaturgię.)
  • Ocena Łączna: 35/50

niedziela, 24 sierpnia 2025

Inwazja Jaszczurów - Karel Capek

Literatura jest jednak niesamowita. Sposób, w jaki można opisać iskrę swojego pomysłu, nawet w sposób żartobliwy i niepoważny, a następnie wprowadzić w tę iskrę tchnienie, puścić w ruch maszynę i patrzeć w jaki sposób zatacza kręgi, oddziałując na wszystko dookoła i jedynie nadążać z opisywaniem kolejnych etapów. Wnikliwe studium "co by było gdyby" na każdym kolejnym etapie dokładające do układanki kolejne elementy, które z kolei znów wywierają wpływ na całość. I znowu i znowu. Aż w końcu dojdziemy do takich samych, jak zawsze wniosków, bo historia lubi się powtarzać.

"Inwazja Jaszczurów" to książka niemal historyczna. To paradokument. To w końcu intrygująca antyutopia, demaskująca działanie wielkich korporacji (nastawionych na zysk), rządów (muszących się liczyć z tymi korporacjami i ich zyskami), prawodawstwem oraz powszechnym, źle rozumianym równouprawnieniem i dostosowaniem złych przepisów do sytuacji zaistniałej zamiast sprawiać, by to sytuacja podporządkowała się przepisom, które przecież nie powstały bez powodu.

Zaskoczyła mnie wspomniana wnikliwość autora, zdolność do wyobrażenia sobie logicznych skutków procesów natury oraz zachowań ludzkich. To w końcu wspaniała humoreska z bardzo gorzką pointą, która nigdy nie stanie się nieaktualna. Świetnie się bawiłem, a wydanie wydawnictwa Dwie Siostry to prawdziwa uczta także pod względem estetycznym. Świetna książka do przeczytania, świetna na prezent.

Oceny (legenda tutaj):
  • Kunszt: 8 (Styl utrzymany przez całą powieść.)
  • Lekkość Pióra: 7 (Miejscami można się pogubić poprzez "źródła" i przypisy.)
  • Akcja: 8 (Wciąż podziwiam wnikliwe wnioskowanie.)
  • Bohaterowie: 7 (Nie tak istotni, ale wciąż porządnie opisani - ci główni.)
  • Zakończenie: 8 (Doskonałe podkreślenie całości.)
  • Ocena Łączna: 38/50

poniedziałek, 11 sierpnia 2025

20:32 - Marcin Mortka

Co za wspaniała książka! Lekkie, łatwo przyswajalnie science fiction z akcją w starym stylu ale zaktualizowaną o współczesne elementy oraz archetypy postaci. Tego właśnie potrzebowałem. Może to jednak prawda, że najlepsze książki dostaje się w prezencie od osób, które nas nieźle znają. Sam pewnie też sięgnąłbym po tę pozycję za jakiś czas, ale w tym przypadku wcześniej znaczy lepiej! OD ukończenia powieści minęło co prawda parę dni (starałem się, by tak było), ale podekscytowanie tą pozycją nadal we mnie tkwi i chyba taka właśnie będzie ta recenzja (i ocena).

Książka wessała mnie w swój świat od pierwszych stron. Zarówno fabuła jak i sposób opisywania, tło i narracja bardzo mi podpasowały. Lekkość, z jaką jest napisana przypomina opowieść kumpla, a nie literaturę napisaną gdzieś tam, do, dość jednak anonimowego, czytelnika. Akcja, przeskakująca między dwojgiem głównych bohaterów pozwala dostrzec subtelne różnice w tym, jak postrzegają rzeczywistość i siebie nawzajem, nie tracąc przy tym elementów fabuły, których jedna tylko osoba nie byłaby w stanie zaobserwować. Czytelnik cały czas jest w samym sercu akcji.

Sami bohaterowie to osobny powód do zachwytów - są wyraziści, ale jednak w jakiś sposób nieprzerysowani. Mamy tutaj więc znudzone soba i zmęczone tą relacją małżeństwo, roszczeniową madkę, wsiowego patola, doskonały wytwór korporacji... W dodatku prawie każda postać ma swoje walory i tylko nieliczne mają jedynie wady. Dzięki doborowi postaci, czytelnik odczuwa ponadto całą gamę emocji, z niesmakiem i zażenowaniem włącznie. Jedyne co tym razem mi się nie za bardzo podobało, to pozytywna przemiana, jaka zaszła w "madce", ale może zawsze kiedy kogoś lepiej poznajemy, widzimy go w innym, lepszym świetle.

Napisałem trzy akapity, ale nigdy nie doszedłem do faktycznej fabuły, a to dlatego, że... nie chcę psuć Wam frajdy odkrywania po kawałku o czym jest ta opowieść. Jest to tak klasyczne science-fiction, że można się domyślić, a jednak uważam, że lepiej przekonać się samemu. Uprzedzę jednak fakty - nie będziecie zawiedzeni! Powieść obfituje w tym aspekcie w nawiązania do najlepszych wzorców.

Ja zostałem uwiedziony tą powieścią i moja bardzo subiektywna ocena punktowa wygląda tak:
  • Kunszt: 8 (Wyważony humor i jasne opisy.)
  • Lekkość Pióra: 10 (Nie dało się od tego oderwać.)
  • Akcja: 7 (Trzymająca w napięciu, a mimo to chyba nie jest tu najważniejsza.)
  • Bohaterowie: 10 (Trafieni w punkt i pasujący do opowieści.)
  • Zakończenie: 7 (W zasadzie spodziewane, ale to dlatego, że najbardziej logiczne. Bez zbędnego patosu.)
  • Ocena Łączna: 42/50

wtorek, 5 sierpnia 2025

Sto dni bez słońca - Wit Szostak

Krytyka akademickiego podejścia do życia, zatracenia się w temacie i poczucia wyższości, wynikającej z "ważnej" pracy badawczej przedstawia nam wykładowcę i literaturoznawcę, mitomana (choć chyba bezwiednego), przekonanego o własnej wielkości, naiwnie dopasowującego fakty do swojego sposobu postrzegania rzeczywistości. Co ciekawe, czytamy jego relację, a zatem powinniśmy wierzyć w jego wyobrażenia, tymczasem historia przedstawiona jest w sposób, który sprawia, że bardzo szybko zauważamy niedociągnięcia i orientujemy się, że bohater interpretuje rzeczywistość w taki sposób, by podsycała jego ułudę.

Powoli orientujemy się, jak naszego bohatera postrzega środowisko akademickie (na uniwersytecie, który dawno stracił na znaczeniu i zrzesza raczej wyrzutków i odszczepieńców niż prawdziwe, żywe autorytety). Z czasem zgrzyty występują coraz częściej i lektura sprawia, że czytelnik marszczy się i krzywi w poczuciu zażenowania postawą głównej postaci. Jednocześnie narracja przeprowadzona jest w taki sposób, że mamy żal do postaci, nie zaś do autora (nota bene, autor idzie w zaparte, pozostając "w roli" aż do podziękowań). Nie czytałem nigdy chyba czegoś podobnego i, nawet jeśli za tym nie tęsknię, to cieszę się, że ten raz się zdecydowałem.

Oceny (legenda tutaj):
  • Kunszt: 7 (Udawanie kogoś innego wydaje się być całkiem trudne.)
  • Lekkość Pióra: 7 (Dobrze się czytało, plus za krótkie rozdziały.)
  • Akcja: 6 (Nie najważniejsza.)
  • Bohaterowie: 7 (Skupienie na głównym bohaterze.)
  • Zakończenie: 7 (Kulminacja plus delikatne zaskoczenie.)
  • Ocena Łączna: 34/50

poniedziałek, 4 sierpnia 2025

Łowcy z Czerwonego Księżyca - Marion Z. Bradley

Tajemnicze, klasyczne science fiction sprzed 50 lat od razu przyciągnęło moją uwagę. Nie wiedziałem nic o tej książce i tym bardziej chciałem ją przeczytać. Przecież to mogła być perełka! Nie zawiodłem się - jest to tak wspaniała, klasyczna opowieść o kosmosie i kosmitach, która łączy klimat he-mana oraz Strażników Galaktyki (przynajmniej dla mnie), że uśmiech sam pojawia się na twarzy. W dodatku mamy tu do czynienia z najbardziej staroświeckim porwaniem przez UFO! Mój apetyt na retro został całkowicie zaspokojony.

Ok - nie ma tu zbyt wiele miejsca na "science", raczej jest to więc "fiction", a zatem puryści gatunkowi przyczepią się do tej recenzji, ale nie przejmuję się. Jeśli mimo to sięgną po tę książkę, będą się dobrze bawić - to gwarantuję. Nie ma tu wysokiego języka, niuansów czy wielkiego zaskoczenia, a jednak jest tu wszystko, czego oczekujemy po książce o kosmitach sprzed pięćdziesięciu lat, w nieco star-trekowym ujęciu tematu. Dobra zabawa, przyjemny klimat i przygoda z odrobiną romansu, dramatu i filozofii (ale raczej w rodzaju "mądrości" niż prawdziwie wartościowych przemyśleń, skłaniających do głębszej refleksji).

W każdym razie polecam, bo nawet jeśli poniższa ocena nie jest wysoka, to jest to świetna, lekka propozycja dla miłośników gatunku i klasycznego podejścia do tematu.

Oceny (legenda tutaj):
  • Kunszt: 6 (Nic specjalnego.)
  • Lekkość Pióra: 6 (Lekkie.)
  • Akcja: 7 (Gęba się cieszy.)
  • Bohaterowie: 7 (Klasyka gatunku.)
  • Zakończenie: 7 (Takie, jak i akcja.)
  • Ocena Łączna: 33/50