Pierwszego marca przeczytałem "Noc w Zonie" - postapokaliptyczny komiks stalkerski na podstawie opowiadania "Mleczarnia" Michała Gołkowskiego. Co prawda sama opowieść wydała mi się nijaka (a dokładniej "o niczym"), ale za to ma świetny klimat i bardzo przyjemna dla oka czystą kreskę. Wizualnie duży plus. Jeśli chodzi o fabułę, myślę że lepiej czytałoby mi się opowiadanie (zamierzam).
Drugim komiksem, a właściwie całą komiksową serią był "Hombre" - komiks zdecydowanie dla dorosłego czytelnika, w dodatku przeznaczony raczej dla męskiego odbiorcy. Interesujący, ale bardzo powierzchowny. Bardzo podobał mi się styl rysunków i to uważam za największy atut tej serii. Jeśli chodzi o fabułę, to samo połączenie westernu z postapo wydaje się świetnym pomysłem, ale chyba nie do końca wykorzystanym.
"Zasada Trójek" to może być najdziwniejsze co do tej pory udało mi się przeczytać. Jest szalone, kolorowe, różnorodne, piękne i przerażające, a do tego jestem pewien, że nie wychwyciłem wszystkich warstw znaczeniowych tego komiksu. Polecam każdemu, kto chce się zmierzyć z czymś innym. Innym od... wszystkiego! Czy ambicja jest czymś dobrym, czy złym? Czy popycha nas do działania, czy przysłania inne życiowe cele? Pomaga czy przeszkadza? Czy istnieje w ogóle jednoznaczna odpowiedź na to pytanie, czy lepiej... odpuścić?
"Niepamięć Absolutna" prezentuje fascynującą, ale i przerażającą wizję dystopijnej przyszłości. To doskonały przykład opowieści pod znakiem "co by było gdyby" - jedna zmiana pociąga za sobą niesamowite skutki. Rozwiązanie problemu jest interesujące, ale tak na prawdę nie za bardzo poprawia sytuację. Pełna teorii spiskowych fabuła, wyrazista kreska, stonowana kolorystyka i świat cyberprzyszłości, którego nikt z nas nie chciałby doświadczyć - czego chcieć więcej?
Ostatniego dnia miesiąca, rzutem na taśmę przeczytałem "Komarów". Komiks, którym rządzi absurd, gdzie szara (dosłownie) rzeczywistość miesza się z koszmarem. Smutny, dziwny, straszny i miejscami bez sensu, z zakłóconą chronologią i pokręconą symboliką. Przyznaję - nie podobał mi się aż tak bardzo jak bym chciał, ale miał w sobie to "coś", co zdecydowanie odróżnia go od wszystkich innych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz