Jest to trudna dla mnie powieść o tyle, że mając poczucie obcowania z czymś "wielkim", przez cały czas zadawałem sobie pytanie, czy jestem na to gotowy? Książka bardzo mi się podobała... do pewnego momentu. Nie mogę jednak jednoznacznie stwierdzić, że była to lekka i łatwa podróż.
Hyperion to planeta, ale jednocześnie poemat Johna Keatsa - twórcy jak najbardziej realnego, żyjącego w naszym świecie. To właśnie dzieło (niedokończone) stało się inspiracją, kanwą na której Dan Simmons oparł swoją powieść. Niestety, jako osoba która wybitnie nie rozumie poezji, nie jestem w stanie ocenić ilości ani jakości pracy, jaka musiała zostać wykonana.
Sama powieść opowiada o pielgrzymce do tajemniczego miejsca na planecie Hyperion, pozostającej we władaniu straszliwych i potężnych sił. To w jaki sposób te siły działają, co powołuje je do życia, czym się kierują i do czego dążą - tego częściowo dowiadujemy się z opowieści, które podczas podróży snują poszczególni pielgrzymi. Ich opowieści zdają się łączyć, uchylając rąbka tajemnicy. Siła powieści polega jednak na tym, że czytelnik ma możliwość interpretowania poszczególnych historii i wyciągania z nich własnych wniosków, gdyż wiele rzeczy nie jest powiedziane wprost - podobnie jak w poezji. We mnie wzbudziło to mieszane odczucia, gdyż przez cały czas nie byłem pewien, czy na pewno dobrze zrozumiałem intencje autora, czy też może nie ma jasnych intencji, a odbiorca jest ostatnim elementem układanki, nadającym jej ostateczną formę.
Poszczególne opowieści są bardzo wciągające (poza ostatnią, która jakoś do mnie nie przemówiła, a która zdaje się najważniejsza). W większości są dość przerażające, w części enigmatyczne, symboliczne i posiadające drobne niedopowiedzenia (prawdopodobnie jest to celowy zabieg), a jednak wywołujące bardzo silne emocje. Reasumując - to książka, której nie da się streścić ani opowiedzieć (skoro uważam, że każdy może część historii zinterpretować na swój sposób). To powieść, którą trzeba przeczytać samemu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz