Zawsze staram się dbać o przedmioty, a w szczególności o książki. Zaczęło się od tych pożyczonych, na które chuchałem i dmuchałem, ale tych z kolei nigdzie poza dom nie zabierałem. Dbałem więc w ten sam sposób i o własne, które lubię czytywać w środkach komunikacji miejskiej czy na łonie natury.
Przede wszystkim nigdy nie zaginam kartek ani nie robię notatek na marginesach. Nie wpisuję nawet dedykacji - to autor jest osobą, która może ingerować w dzieło. Zawsze używam zakładki, bo nie uznaję zaznaczania miejsca poprzez zaginanie narożników - książka nie jest jednorazowa. Może być czytana wielokrotnie, przez różne osoby, a przyjemniej jest, kiedy każda z nich ma do czynienia z nieuszkodzonym egzemplarzem. Nigdy też nie odkładam książki grzbietem do góry ani nie łamię go nadmiernie rozginając tom. Lubię posiadać pokaźną bibliotekę, ale chcę, by książki te były w jak najlepszym stanie, choć przecież używane.
Jednym z podstawowych sposobów zabezpieczania książki przed zniszczeniem jest jej obłożenie. Nie mam tu na myśli biegania z każdą książką do introligatora, ale prostą, jednorazową okładkę, którą każdy może zrobić w pięć minut i tym samym zabezpieczyć aktualnie czytaną pozycję przed czynnikami zewnętrznymi. Przygotowanie takiej okładki jest dziecinnie proste. Wiele osób prawdopodobnie zna ten sposób, ale na wypadek, gdyby dla kogoś był on nowością, przygotowałem krótką instrukcję.
1. Znajdujemy odpowiedniej wielkości papier, z którego stworzymy naszą okładkę. Oczywiście nie musi to być biały papier - doskonale nadadzą się stare gazety czy ulotki reklamowe (gazetki merketowe). Ja używam darmowego surowca w postaci rozdawanej za darmo codziennej gazety. Przy okazji ekologicznie...
2. Zaczynamy od przyłożenia doń książki. Papier powinien być nieco większy niż powierzchnia okładki (leżąca na nim książka musi mieścić się na połówce płachty).
3. Doskonale. Teraz zaczynamy nasze origami. Pierwszym ruchem jest równe zagięcie górnej części naszej płachty tak, by zniknęła wystająca ponad okładkę część.
4. Góra gotowa, więc tak samo postępujemy z dołem. Książka nadal w całości musi się znajdować na gazecie, a ta musi odrobinkę wystawać (choć na zdjęciu tego nie widać zbyt dokładnie).
5. Teraz czas na pierwszy bok. Postępujemy analogicznie, znów zostawiając milimetr lub dwa zapasu.
6. Przymiarka dla czwartego boku - książka w środku, ze wszystkich stron gazeta nieco wystaje, owijamy tom gazetą i zaznaczamy miejsce zagięcia.
7. Nadszedł czas na najprzyjemniejsze - okładanie. Uprzednio przygotowany bok ma małą kieszonkę, w którą możemy śmiało wsunąć tył okładki.
8. Po ułożeniu książki na płasko widzimy, że połowa jest już obłożona.
9. Teraz czas na przednią okładkę - tu będzie nieco ciężej, bo możliwości manewrowania książką nieco się zmniejszyły, ale i tak poradzicie sobie bez problemu. Wsuwamy okładkę w kieszonkę...
10. ...I wyrównujemy całość.
11. Tak wygląda zbliżenie.
12. I tak obłożoną książką możemy się cieszyć, nie obawiając, że coś jej się stanie, że utłuścimy okładkę paluchami (chociaż i tak zawsze siadając do książki myjemy ręce, prawda?), czy że położymy na zabrudzonej powierzchni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz